ENDORFINY BIEGACZA
Jeszcze niedawno przebiegnięcie dystansu 1,5 km powodowało u mnie, mnóstwo negatywnych myśli, zadyszkę i kończyło się na stwierdzeniu nie mam kondycji, może kiedyś.
Jakby ktoś powiedział mi rok temu, pół roku temu, trzy miesiące temu że przebiegnę 12 km, z miejsca bym go wyśmiała. A teraz, przy dobrych wiatrach i dobrym dniu to naprawdę nic trudnego i mogłabym spokojnie więcej.
Mnie najbardziej ostatnio do biegania motywują moje dzieci, szaleją cały dzień, podnoszą mi ciśnienie, ćwiczą cierpliwość- głównie starszy. I jak wybiegam wieczorem, to mam okazję się wyżyć, wybiegać negatywne emocje i wyciszyć się przed wieczorną pracą z laptopem na kolanach.
Dziś był ten pierwszy raz, kiedy endorfinki oszalały, nie wiem po którym kilometrze już jakoś pod koniec, pojawił się szeroki banan na twarzy. Póki co już 3 godziny mnie trzyma.
A poza tym, mało mnie tu, bo ostro wczuwam się w wydarzenie Super Mamy plus przeżywamy rodzinnie ząbkowanie i ataki zazdrości starszego.
Żyć nie umierać.
Idę prze szczęśliwa spać!
2 komentarze
Wiesz podziwiam Cię i wszystkich biegających. Podobno najtrudniej się zmotywować. Lubię różne rodzaje aktywności fizycznej, ale akurat bieganie jest gdzieś na końcu mojej listy… Trzymaj tak dalej!
Dokładnie najtrudniej zacząć, ale to jak ze wszystkim.
Sukces siedzi w głowie, czy to bieganie czy coś innego.
Dla teraz to fajny czas dla siebie, odreagowania po dniu z dziećmi i kontakt z naturą.