Magia sprzątania metodą KonMari.
Przyznam się Wam do czegoś, jestem a w zasadzie przez większość mojego życia byłam zbieraczem. Chomikowałam ważne dla mnie przedmioty, które miały dla mnie wartość sentymentalną. Lubię otaczać się pięknymi rzeczami a szczególnie tymi, które budzą we mnie pozytywne emocje i przywołują wspomnienia. Notatki, zdjęcia, stare listy, pamiętniki, książki ze studiów które mogą się przydać, kiedyś, do czegoś. Pierdyliard pocztówek z wakacji, ubrania na kiedyś, pudełeczka, pozostałości po dawnych pasjach i inne bibeloty. W ciągu życia gromadzi ich się wiele, nie jest nam łatwo rozstać się z każdą rzeczą. Samo posiadanie różnych przedmiotów nie jest złe, ale problem zaczyna się gdy jest ich za dużo.
Nie miałam ogromnych przestrzeni w których mogłam przechowywać moje “skarby”, ani też nigdy nie miałam wyjątkowej potrzeby życia w sterylnej czystości, ale … Nadszedł taki czas ponad 4 lata temu, kiedy miałam za chwilę zostać mamą, w mojej głowie pojawia się wielką potrzebę oczyszczenia przestrzeni, tej we mnie i wokół. Nie miałam pojęcia, że to dopiero początek i ten proces będzie trwał jeszcze długo, długo. Zamykając stare sprawy, intuicyjnie zrobimy miejsce na nowe, na to co ma dopiero przyjść.
W przypadku sprzątania, nie chodzi o samą czynność, ale o wartość którą z sobą niesie. W moim przypadku sprzątanie działa oczyszczająco i takie gruntowne robiłam kilka razy w ważnych momentach mojego życia. Zresztą, która z nas po rozstaniu z chłopakiem, nie wyrzuca rzeczy które się z nim kojarzą. Albo kończąc jakiś etap, potrzebuje symbolicznie spakować go w karton i zanieść do piwnicy.
Nie spodziewałam się, że pojawienie się dzieci, aż tak dużo zmienia, że rzeczywiście wywraca świat o 360 stopni. Nie ważne jakbyśmy się starali wmawiać sobie:
– Ja? Nie ja i moje życie będzie tak jak do tej pory.
– Moje wartości, cele, pragnienia będą takie same.
– Nic się nie zmieni, dziecko wejdzie grzecznie w nasz świat i się dostosuje.
Po części nasze DNA zostaje takie samo, ale priorytety i wartości się diametralnie zmieniają.
Dlaczego o tym piszę w związku ze sprzątaniem?
Otóż rok temu wpadła mi w ręce książka Marie Kondo “Magia sprzątania. Japońska sztuka porządkowania i organizacji”. Zaciekawiło mnie, czemu Marie K. jest jedną z najbardziej wpływowych kobiet w Japonii. Taka wschodnia wersja Perfekcyjnej Pani Domu. Czemu ludzie oszaleli na punkcie jej metody i czym ona jest, o co chodzi. Gdybym pisała recenzję tej książki rok temu, myślę, że nie byłaby tak entuzjastyczna jak dziś. Może musiałam rzeczywiście poczuć potrzebę wielkiej, dużej zmiany by tak radykalnie podejść do tematu.
Od września robię wielkie porządki nie tylko te w domu, ale również w sobie, potrzebuję symbolicznie zamknąć etap kiedy najważniejszą moją rolą było bycie mamą i na tym skupiałam 200% mojej aktywności, a praca była dodatkiem.
Sprzątanie bardzo mi w tym pomaga, mam wrażanie, że upraszcza, pokazuje co jest dla mnie ważne, a co tylko niepotrzebnie zajmuje miejsce.
U mnie codzienny rozgardiasz bierze się z nieodkładania rzeczy na miejsce, bo wiele rzeczy po prostu nie ma swojego miejsca i jest przekładane raz tu, raz tam. Lubie też mieć blisko siebie, rzeczy pod ręką, na wierzchu i wiadomo, nie mam pustego blatu przy stole.
Książka już po pierwszych kilku stronach pozwala uwierzyć, że rzeczywiście coś się zmieni, i to NA ZAWSZE. Marie w pierwszych zdaniach pisze:
Czy kiedykolwiek sprzątałaś z zapałem, ale wkrótce w twoim domu albo miejscu pracy znów zapanował bałagan? […] W tej książce pokazuję, w jaki sposób sprzątnąć przestrzeń, aby życie zmieniło się na zawsze. […] Metoda KonMari to prosty i skuteczny sposób na pozbycie się bałaganu raz na zawsze. [..] Jeżeli przyjmiesz taką strategię, nigdy już nie wrócisz do bałaganu.
O matko! Naprawdę? Ale, że to tak na zawsze i już nigdy przenigdy nic, żaden bałaganik? Nawet taki tyci, tyci?
Czytałam dalej, dalej i dalej i… Cześć rzeczy była dla mnie oczywista, kilka mnie rozbawiło, jak np. mówienie do ubrań, ale najbardziej nie zgadzałam się z opcją wyrzucania rzeczy. Stwierdziłam, że dla mnie pozbywanie się w tej sposób rzeczy jest strasznym marnotrawstwem i chyba nie mogłabym tak je po prostu wyrzucić. Ale rzeczywiście jak jakiś czas temu sprzątałam, robiłam kilka kupek rzeczy: na sprzedaż, do oddania, dla cioci, babci itd, na strych. W efekcie, mimo, że było posprzątane te rzeczy ciągle były w domu, bo trzeba je wystawić na Allegro, albo zanieść cioci, która może wcale nie ucieszy się z tego prezentu. Umówmy się, kto ma na to czas i ochotę. Ostatnio jak nie są to bardzo wartościowe rzeczy po prostu wystawiam je w ładnej torbie koło śmietnika, znikają momentalnie. I przede wszystkim ich już nie ma.
Robienie porządków zmienia życie w sposób radykalny. […] Ten niezwykły efekt nazwałam magią sprzątania. […] Sprzątanie metodą KonMari oznacza wzięcie każdej rzeczy do ręki i zadanie sobie pytania, czy wzbudza ona radość, a następnie na tej podstawie podjecie decyzji, czy chcę się ją zatrzymać. Powtarzając ten proces setki razy, udoskonalamy nasze umiejętności w tym zakresie. […]
Polecam przeczytać resztę książki, mimo odmiennej kultury i filozofii życia, to książka lekka i warta przeczytania. Nie chcę pisać o technikach układania ubrań itd, bo zupełnie się na tym nie znam i będzie to nieszczere. Lepiej wejdźcie na stronę Mari i zobaczcie sami. Tu możecie kupić jej książkę lub e-booka w dobrej cenie. Znalazłam też taki ciekawy post ilustrujący jak w praktyce wygląda ta metoda i porządkowanie, układanie rzeczy. Sprzątanie pomaga w ćwiczeniu podejmowania decyzji i wiary w siebie. Pomaga uporządkować umysł, zrelaksować się i wprowadza ład i harmonie do naszego zabieganego życia.